Życiorys Generała Franciszka Kleeberga fragment książki "Dzieje Kocka do roku 1939" prof. Henryka Mierzwińskiego Generał Franciszek Kleeberg urodził się 1 lutego 1888 r. w Tarnopolu. Jako syn powstańca 1863 r., a następnie oficera kawalerii austryjackiej przeznaczony był przez ojca do kariery wojskowej. Ukończył więc Szkołę Realną w Hranicach (maturę uzyskał w Wiedniu w 1905 r.) i Wojskową Akademię Techniczną w Modling. Od 1908 r. był oficerem zawodowym w wojsku austriackim w stopniu podporucznika. W czasie I wojny światowej walczył na froncie serbskim i rosyjskim, ale w maju 1915 r. po usilnych staraniach udało mu się wstąpić do Legionów Polskich, gdzie został oficerem operacyjnym - szefem sztabu II Brygady, a następnie Komendantem Kursu Wyszkolenia Artylerii Polskich Sił Zbrojnych. Od roku 1918 organizował Wojsko Polskie pełniąc różne wysokie funkcje: szefa sztabu dowództwa "Wschód" I Armii, grupy operacyjnej gen. Kazimierza Raszewskiego , Dowództwa Okręgu Korpusu Poznań. F. Kleeberg doskonale rozumiał, że powinien nieustannie pogłębiać wiedzę wojskową. Po wojnie polsko - radzieckiej ukończył więc kurs informacyjny dla Wyższych Dowódzców w Warszawie, a w 1923 r. wyjechał do Francji i przez półtora roku studiował na Ecole Superieure de Guerre, potem dodatkowo w Wersalu i Metz. Po powrocie do kraju został II dyrektorem nauk w Wyższej Szkole Wojennej. W 1928 r. awansował na generała brygady. Nie cieszył się jednak przychylnością władz sanacyjnych i od tego czasu, mimo wysokich studiów wojskowych, dużego doświadczenia wojennego i pozytywnych zalet dowódzcy i żołnierza już więcej nie awansował. Aby "był dalej od stolicy" wysłano go aż do Grodna, na dowódzcę 29 dywizji piechoty . Kolejne 10 lat to okres niełaski - Kleebergowi zarzucano nielojalność wobec byłego dowództwa Legionów Polskich. Kariera generalska nie układała się więc F. Kleebergowi łatwo. Kierując dywizją należną do grupy jednostek inspekcjonowanych musiał przeżyć niejedną gorycz. Solidna jednak praca dawała mu dużo satysfakcji. Podkomendni widzieli w nim przełożonego i żołnierza. Po wielu latach wspominali o nim z wielkim szcunkiem i podziwem: Znaliśmy wszyscy w pułku generała Kleeberga od dawna, w latach kiedy dowodził 29 Dywizją Piechoty w Grodnie , a nasz pułk stał w najbliższym sąsiednim garnizonie w Grajewie. Wspólne ćwiczenia, gry wojenne i inspekcje generała i wspólne zainteresowanie przyszłym frontem przeciwniemieckim przyczyniły się do utrwalenia wielkiego zaufania i lojalnego przywiązania do osoby gen. Kleeberga od najmłodszego strzelca konnego w pułku, aż do mnie jako dowódzcy pułku. Widzieliśmy w nim wspaniałego nauczyciela rzemiosła żołnierskiego i sztuki wojennej. Ceniliśmy w nim twardego, wymagającego, ale zawsze sprawidliwego przełożonego i dowódzcę. W 1936 r. zdał dowództwo dywizji, jednostki operacyjnej i objął Dowództwo Okręgu Korpusu, stanowisko niby wyższe, lecz przejściowe przed emeryturą. Na osłodę zawiedzionych ambicji otrzymał tzw. inspekcję Brygady korpusu Ochrony Pogranicza, przy czym było z góry wiadomo, że dowódca KOP będzie ignorował jego zarządzenia. Na rok przed wybuchem wojny został przeniesiony na Dowódzcę Okręgu Korpusu w Brześciu n/Bugiem, gdzie zastał go 1 września 1939 r. Gen. F. Kleeberg interesował się szczególnie dowodzeniem, operacjami i strategią. Był w tym kierunku szkolony, a studiując na codzień strategów niemieckich, francuskich i rosyjskich uzupełniał swoją wiedzę. Nie był także politykiem, nie lubił rozgrywek politycznych, "nie nadskakiwał", nie próbował nacisków bocznych. Rosję i sprawy rosyjskie znał mało, lecz chętnie wypytywał o ludzi i zdarzenia rozgrywające się w tym kraju. Kompleksu rosyjskiego nie miał, jak wielu jego kolegów. W jego myślach nie leżała wojna z Rosją. Nie oczekiwał jej i nie pragnął. Niemców znał bardzo dobrze i wysoko cenił ich jako przeciwników wojskowych. Imponowała mu najbardziej umiejętność niemieckiej organizacji i sztabowa celność ich działania. Znał bardzo dobrze niemiecką literaturę wojskową, którą często wykorzystywał w swojej pracy. "Jako podstawową tezę działania dowódzcy zawsze chętnie cytował rozważania jakiegoś generała niemieckiego z 1870 r., który dobiegłszy na huk armat na pole bitwy , nie mając żadnego rozkazu, zaczął się zastanawiać jaką formę walki ma tu zastosować". Generał doceniał i rozumiał grozę Prus Wsodnich dla kraju. Po objęciu Dowództwa Okręgu Korpusu w Grodnie samorzutnie inicjował gry wojenne Sztabów Wielkich Jednostek, stacjonujących na terenie OK III. Gry te były przeprowadzane bez udziału przełożonych. W 1937 r. generał opracował memoriał do władz naczelnych o podziale terytorium Państwa Polskiego i jego organizacji pod wzgędem obrony. Memoriał ten zawierający wiele cennych wniosków poszedł jednak do akt bez słowa odpowiedzi. Poza zagadnieniami operacyjnymi gen. Kleeberg interesował się zagadnieniami osobowości żołnierza i człowieka w ogóle. Jego ulubionym powiedzeniem było: "Należy dążyć do tego, żeby cechy pozytywne stały się drugą naturą. Osiągnąć to można jedynie przez stałe i systematyczne zwalczanie wad". Dlatego też nie znosił bezmyślnej brutalności, był zdecydowanym przeciwnikiem drylu. Przeglądając podczas inspekcji książki kar i gdy znalazł w nich zbyt dużą ich ilość - uważał wówczas dowódzcę za niedoskonałego i nieumiejącego wychowywać swoich podkomendnych. Sam zawsze opanowany, spokojny, zrównoważony unikał ostrych form wystąpienia. Przeważnie nie karał - raczej częściej perswadował, uczył, wyjaśniał. Takim też pozostał w oczach oficerów i szeregowych: ...z pozoru nieprzystępny, bardzo wymagający, lecz przedewszystkim wymagający od siebie niż od innych podkomendnych i zawsze badający sprawę dogłębnie. Surowy, lecz zawsze sprawiedliwy, nie uznający łatwizny. Przy bliższym poznaniu niesłychanie miły i sympatyczny. Dla nas młodszych oficerów niezapomniany przykład jakim powinien być człowiek Pamiętam dobrze tę sylwetkę sympatyczną, o spokojnym wyrazie twarzy. Postać, która mogła napawać otuchą męstwa i zwycięstwa. Rozkazy wydawane były z rozwagą, spokojem i pewnością siebie Od 9 września dowodził Samodzielną Grupą Operacyjną "Polesie". Pod Jabłoniem i Milanowem pobił wysunięte kolumny oddziałów Armii Czerwonej. 6 października 1939, po czterodniowych walkach z Wehrmachtem pod Kockiem, złożył broń jako ostatni polski generał. Pozostał jedynym dowódcą SGO bez porażki – przeciwnik pod Kockiem został pobity, a Kleeberg został zmuszony do podpisania kapitulacji tylko z powodu braków w zaopatrzeniu i amunicji. Po bitwie dostał się do niewoli niemieckiej. Przebywał w Oflagu IVB w twierdzy Königstein koło Drezna. Zmarł 5 kwietnia 1941 w szpitalu wojskowym w Weisser Hirsch. Został pochowany na cmentarzu w Neustadt. Prezydent RP, na wniosek Naczelnego Wodza, z dniem 1 stycznia 1943 pośmiertnie awansował go do stopnia generała dywizji. W 1969 prochy gen. Franciszka Kleeberga przewieziono do kraju i 6 października złożono na cmentarzu Wojennym w Kocku pomiędzy poległymi żołnierzami z dowodzonej przez niego SGO "Polesie". Był żonaty z Wandą Paszkowską, miał syna Zbigniewa Kazimierza. -L. Głowacki, Kampania..., cz. II, s. 133; -S. Łoza, Czy wiesz, kto to jest?, Warszawa 1938, s. 340 -C. Mierzwińska, Bitwa...,; Z rel. płk. Tadeusza Falewicza dowódcy 9 p.s.k. z Podlaskiej Brygady Kawalerii, ze wspomnień Antoniego Alberti, gorącego sympatyka ge. Kleeberga zamieszkałego w Ełku, z relacji inż. Jana Pogorzelca z Dębicy, służył w ochronie sztabu SGO "Polesie", z relacji uczestnika walk z 9 p.s.k. PBK J. Dybciaka zamieszkałego w Łukowie. -Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego w Warszawie -Wikipedia